Jak to działa
5.0 1 1521 0
25.06.2018

RETRO: Castlevania: The Adventure/Belmont's Revenge

Nim już na stałe rozstanę się z latami .90 dla Castlevanii, to nie zapomnę wspomnieć o przygodzie tej serii z Gameboy'em.

Ze względu na popularność Gameboy'a i to, że Konami atakowało swoimi tytułami naprawdę pokaźną ilość sprzętów, stworzono 2 części na tę platformę: The Adventure i Belmont's Revenge.

Oba tytuły są interquelami (których w serii nie brakuje) i opowiadają historię po Dracula's Curse, ale przed pierwszą częścią.

The Adventure opowiada historię Christophera Belmonta, ojca Soleiyu, który oczywiście musi zmierzyć się z hrabią Draculą, który swoimi sługami sieje terror w Transylwanii.
Fabuła to znów ta sama oklepana formuła, że ciężko utrzymać otwarte powieki i jakkolwiek się nią przejmować. Sam Koji Igarashi miał problem z uznaniem jej za kanoniczną, ale ostatecznie poprzestawiał trochę w linii czasowej i The Adventure jak i Belmont's Revenge są kanoniczne.

Przechodzą już do najważniejszej części, gameplay'u, to jest tylko i aż przyzwoicie. Nie spodziewałem się za wiele od gry z wczesnej ery gameboy'a i tyle też dostałem. Twórcy jednak pokusili się o kilka ciekawy rozwiązań, jakie nigdy nie były stosowane: Ikoniczne schody zastąpiono linami, więc mamy uczucie coraz głębszego wchodzenia do fortecy Draculi. Twórcy wrzucili też dużo nowych potworów. Co więcej, żadnego nie spotkamy w innej grze z serii, jednak są oni inspirowani starymi np. Statua, która strzela odbijającymi się kula ognia to wariacja na temat podobny czaszek smoków z innych części.

Kolejna zmiana to zupełne odejście od broni pobocznych. Na ich miejsce wskoczyło ulepszenie do bicza, pozwalające na strzelanie z niego ognistymi pociskami (szkoda, że w następnych częściach ta umiejętność bicza nagle zanikła).
"Until one day, a man stood up."

Projekt poziomów
jest zupełnie liniowy; choć są tu małe znajdźki, to nie są one ciekawe. Wprowadzono za to kilka fajnych zagadek, takich jak wchodzenie po ile w określonym momencie czy unikanie wystrzeliwanych kolców.
Dracula w tej części jest ewidentną inspiracją z Simon's Quest, ale on jak i inni bossowie są wymagający i mimo posiadania 2 ataków na krzyż, to walczy się z nimi dobrze.

Muzyka
również mnie pozytywnie zaskoczyła. Myślałem, że popiskiwanie Gameboy'a będzie nie do zniesienia, ale okazało się, że jest całkiem niezła i nie chciałem jej wyłączać.

Grafika
jest znośna, ale widać dziwne załamywanie się obiektów podczas ruchu, co często zabija satysfakcję w przemierzaniu lokacji.

Drugą i ostatnią kanoniczną częścią na Gameboy'a jest Belmont's Revenge. Pierwsze, co się rzuca w oczy to mechanika zainspirowana Mega Man, czyli mamy wybór czterech zamków, które musimy przebyć w dowolnej kolejności, a potem pojawia się zamek Draculi i gra staje się klasycznie liniowa.
Fabuła dotyczy Soleiyu, który został opętany przez ducha Draculi i chce doprowadzić do jego zmartwychwstania. Znów kierujemy poczynaniami Christopher'a, który przeszukuje fortece w poszukiwaniu syna.

Belmont's Revenge jest niezaprzeczalnie ogromnym krokiem w przód względem poprzedniej części: Wszystko stało się o wiele płynniejsze, stabilniejsze, poprawiono niektóre elementy, a graficznie jest też jest odrobinę lepiej.
Muzyka stała się rzeczywiście dobra i można jej słuchać z przyjemnością, jednak nie jest to poziom Dracula's Curse.

Dodano również bronie poboczne, aczkolwiek, żeby od tego rozpasania głowy graczy nie eksplodowały, to jest ich tylko dwie: woda święcona i topór. Są one na tyle efektywne, że w sumie nie odczuwałem braku pozostałych.
Prawdziwa Castlevania na mniejszą skalę


Zagadki również uległy pozytywnej zmianie: Są jeszcze bardziej zręcznościowe, wygodniejsze i przyjemniejsze. Przeciwnicy też zostali poprawieni, jednak interesuję mnie stalowa zbroja, która jest tak wolna, że nigdy nie zobaczyłem, jak wygląda jej atak.

Wprowadzono również niezły element nieliniowości, dzięki któremu możemy dostać się do celu na różne sposoby. Jest minimalistyczny, ale znacznie urozmaica grę.
Każdy zamek również różni się od siebie i w każdym będą nas czekać nowe elementy platformowe, pułapki i potwory.

Dalej możemy strzelać z bicza, co wraz z broniami pobocznymi uprzyjemnia grę. Nie zabrakło również starć z bossami, które są bardzo zbalansowane i zazwyczaj kończyłem je z kilkoma punktami życia. Sam hrabia Dracula znów przypomina tego z Simon's Quest, lecz dostał nowy, lepszy atak i jest znacznie ciekawszy, niż ten z poprzedniej części.
Podsumowując, Belmont's Revenge to doskonale pomniejszona Castlevania z kilkoma własnymi pomysłami, co wymazuje wrażenie kolejnego "odgrzewanego kotleta."

Warto też wspomnieć, że wyszedł remake The Adventure, ReBirth, ale wyłącznie na konsolę Wii i nie było dane mi w niego zagrać.
5.0 (głosów: 1)
Art napisany przez LiquidSnake

Zaloguj się, aby zobaczyć komentarze

Gorące artykuły
Miejsce Nazwa gry i tytuł artykułu Kategoria Autor Rodzaj
1

The Pride of Taern The Pride of Taern - Gildie.

Poradnik Povered
2

Wildstar Wildstar - Czemu taki niedoceniany ??

Recenzja Soemix
3

Co wycięto z oryginalnej trylogii Gothic ? Część 4 Gothic 2 Noc Kruka

Recenzja Tybero
4

Roblox Moja recenzja gry Roblox

Recenzja Nex89
5

Dlaczego (nie)warto kupować Attack on Titan: Wings of Freedom

Recenzja toya_xd
6

MovieStarPlanet MSP Hejeczka to mój pierwszy artykuł

Poradnik natxva213
7

Stadia gry

Recenzja TurboBagiety
8

Margonem 3 najlepsze gry według Diaza!

Recenzja Felipe Diaz
9

Karty w Clash Royale - Elite Barbarians

Poradnik TheMaślak
10

Najpopularniejsze gry 2019.

Recenzja TurboBagiety
Chat