Team Fortress 2 czyli powolna śmierć, czy jednak powracające yoyo?

Team Fortress 2, gra wydaną dnia 10 października 2007. Gra jest kontynuacją kultowej gry Team Fortress Classic wydanej na platformę PC, będąc w prawdzie modem do gry Half-Life 1. Sam Team Fortress 2 powstał na silniku source, bardzo kultowym i zarazem kojarzącym się z firmą Valve. Gra jest darmową strzelanką drużynową, pierwowzorem wielu innych obecnych FPSów - First Person Shooterów. Gra początkowo była jednak płatna, wyprodukowana do pakietu gier Valve zwanego Orange boxem - pomarańczowym pudłem - zawierającym HL 2, HL 2: Episode One, HL2: Episode Two. Dopiero po roku od wydania gra była dystrybutowana poza samym Pomarańczowym Pudłem. Gra przeszła na model Free To Play podczas jednego z wydanych updatów do gry w jeden z czerwcowych piątków roku 2011. Gra pod ciągłym nadzorem twórców, jednakże powolnie bywa zaniedbywana i wykorzystywana do dalszego zarobku.

Przejdźmy więc do treściwego opisu samej gry, czyli recenzji. Tak jak sugeruje, a nawet kieruje nas obecny wytyczony tytuł... powolna śmierć, czy powracający yoyo? Zapytacie zapewne dlaczego śmierć - odpowiedź jest banalnie prosta. Fanbase, community jak i sami gracze powolnie odpuszczają z tą grą przez proste fakty jakimi są zaniedbania ze strony twórców. Wręcz praktycznie już zerowa liczba pracowników starających się dbać o dobro gry, updatując, patchując ją itd. Problematyką tego faktu jest to, że zamiast skupić się na tym co mogło by zaciekawić graczy czyli poruszyć, odnowić, bądź najzwyczajniej w świecie spróbować zainteresować ponownie grą odbioróców... twórcy wydają jedynie kosmetyki, inaczej zwane upiększeniami, zamiast bardziej interesującymi przedmiotami takimi jak bronie. Niestety, ale to... przeraża wielu z nas, odpuszczając z monotonną, opuszczoną grą jaką jest Team Fortress 2. Twórcy jedynie starają się uzyskiwać wyzysk na graczach niż spróbować ich przywrócić. Bo w końcu kosmetyki znacznie łatwiej jest dodać, niż bronie. Nie wymagają one balansu, czy innych zabiegów by utrzymać grę w optymalnej formie. Czapka przecież nie może wywrzeć wpływu na sam gameplay, natomiast niezbalansowana broń już tak...

Ostatnimi dniami wprowadzono jeden z bardziej rozwiniętych updatów do gry zwany "Jungle Inferno" wprowadzający spory balans pomiędzy klasami, dodający nowe BRONIE (Tak, dokładnie, nowe bronie! Łał!), mapy oraz... kosmetyki. Kosmetyki, tak... to jest to czego Team Fortress potrzebuje, zawsze tego potrzebował. Czapki... czapki... koszuleczki i nowe buciki dla naszego kochanego szpiega. W końcu to zróżnicuje nasz gameplay i zainteresuje znudzonych graczy? Dokładnie, tak wygląda ideologia twórców. Wyzysk, wyzysk, zarobek i jeszcze raz pieniądze, to jedynie ma w głowie wielka firma zajmująca się naszym ukochanym Steamem. Jednak w całym tym mroku istnieje promyk nadziei, promyczek który rozświetla to wszystko... społeczność. Gra mimo tego wszystkiego co powyżej zostało wypisane utrzymuje swoich stałych, rdzennych i zawierzonych graczy pragnących przywrócić grę do lat chwały. Oni za wszelką cenę usiłują utrzymać stałą populacje na serwerach. Tylko nadal nastaje jedno pytanie... na jak długo? Jak długo minie zanim sam wielki i boski Lord Gaben, władca wszystkich portfelów zorientuje się i przydzieli ludzi by zreanimować tą cudowną, wręcz melancholiczną grę z naszych dzieciństw? To... dowiemy się dopiero w przeciągu najbliższych kilku lat.